To jest długa historia dalczego nie chcę mieć dzieci ale chciałabym się tu podzielić i zobaczyć czy sa podobne osoby jak ja Szczerze mówiąc nie byłabym cierpliwą i dobrą matką dla
Kobiety nieco częściej niż mężczyźni w ogóle nie chciałyby mieć dzieci (10 proc. wobec 6 proc.), nieco częściej też chciałyby mieć tylko jedno dziecko (12 proc. wobec 10 proc.).
Powiedziałbym kobiecie – „ Ok, rozumiem. Szanuję twoją decyzję. Ja nie chcę mieć dzieci. Tych dzieci mieć ze mną nie będziesz. Rozumiem jednak twoje potrzeby. Życzę ci szczęścia”. To jest dla mnie kiepski sposób myślenia tzn. przestań być fałszywy w stosunku do kobiet, mów o tym, jakim jesteś facetem, że nie chcesz
Nie lubię dzieci i wiedziałam że nie chcę ich mieć odkąd w sumie sama byłam jeszcze dzieckiem i zawsze słyszałam głosy zdziwienia, głosy że zmienię zdanie, że jestem niedojrzała, samolubna, cyniczna itd itp. i czasami się zastanawiałam czy faktycznie coś jest ze mną nie tak, ale właśnie dzięki Pani wpisowi cieszę się że
Po pierwsze w Polsce zarobki są na skandalicznym poziomie, więc muszę walczyć o przetrwanie własnej osoby, na dzieci już nie starcza, chyba że chcę im zafundować biedę, w jakiej sama żyłam. Po drugie w Polsce pracuje się nie 8 a 12 godzin, albo więcej, więc nie ma czasu nawet na psa, czy kota, o dziecku nie wspominając.
Napisano Sierpień 3, 2008. dzieci, niestety nie jest to akceptowana postawa. Mimo 24 lat jestem sama, bo przecież nie będę nikogo namawiać do rezygnacji z ojcostwa, a praktycznie każdy facet
tQ0AXT. Za każdym razem, kiedy ktoś dzieli się ze mną nowiną o ciąży, staram się cieszyć cudzym szczęściem. Chociaż świadomość, że sama nie mogę mieć więcej dzieci jest dla mnie bardzo przyjaciółki – radość i smutek…Odwraca się do mnie, jej oczy błyszczą z podekscytowania, jej skóra promienieje od sekretu, którego nie jest w stanie dłużej utrzymać. „Jestem w ciąży” – piszczy. Moje ramiona automatycznie zaciskają się wokół niej. To moja najlepsza przyjaciółka. Od ponad dekady jest dla mnie jak rodzona siostra. Jednak kiedy płaczę ze szczęścia, jakaś część mnie roni także łzy się cudzym szczęściem za każdym razem, kiedy ktoś dzieli się ze mną nowiną o ciąży. Jednocześnie muszę sobie radzić z bólem, bo sama nie będę miała już więcej drogi do rodzicielstwaZ moją najlepszą przyjaciółką razem przeżywałyśmy pierwsze ciąże, nasi synowie przyszli na świat w odstępie zaledwie kilku miesięcy, z tym, że ja urodziłam bliźniaki. Jednak drogi prowadzące nas do rodzicielstwa były bardzo różne. Ona ledwie pomyślała o zakładaniu rodziny, a już spodziewała się mnie nie tylko zajście w ciążę było problemem. Także jej utrzymanie. W 27. tygodniu zaczęłam przedwcześnie rodzić. Lekarzom udało się przekonać moje dzieci, żeby nie spieszyły się tak bardzo na świat ale do czasu porodu musiałam leżeć – nie mogłam się prawie ruszać. Urodziłam w 33. tygodniu, a zanim wróciłam z synkami do domu, spędziliśmy sporo czasu na oddziale intensywnej terapii noworodków. Na szczęście teraz są zdrowymi trzylatkami, ale z uwagi na te wszystkie problemy, mój lekarz zdecydowanie odradził mi staranie się o kolejne wszyscy wokół mnie, przyjaciele i zaprzyjaźnieni rodzice, mają kolejne dzieci. Jestem jedną z niewielu mam, która nie nosi w ramionach noworodka ani nie chwali się zaokrąglonym brzuszkiem,więc pytanie o to, kiedy planuję dziecko pojawia się bardzo często. Rozumiem to, mam w końcu tylko 32 lata, jestem zdrowa i kocham dzieci. Z uwagi na to, że mam dwóch synów, ludzie często pytają, czy teraz chciałabym urodzić jestem w pełni kobietą?To przypomina mi, że coś jest ze mną nie tak, że nie jestem w pełni kobietą. Nie chcę rozklejać się i płakać, gdy odwożę do przedszkola moich chłopców, nie mam też ochoty dzielić się intymnymi szczegółami mojej historii medycznej z ludźmi, których ledwo znam. Więc kiedy pada takie pytania, staram się unikać dyskusji, zbywając moich rozmówców odpowiedziami w stylu „może” czy „myślimy o tym”.Jednak przez resztę dnia czuję się nieswojo, wyobrażając sobie, jak by to było, gdybym mogła znowu zajść w ciążę. Jak by to było znowu czuć w brzuchu kopniaki malutkich stópek. Staram się być wdzięczna, że dane mi było tego doświadczyć i nie koncentrować się na myśli, że nie mam już na to zazdrosna o ciążę przyjaciółkiCzasem czuje się pogodzona z decyzją mojego lekarza. Tak naprawdę mam problem z tym, że decyzja właściwie nie należy do mnie. Jestem szczęśliwa, że powiększa się rodzina mojej najlepszej przyjaciółki, że znowu może cieszyć się cudem życia. Jednocześnie jakaś cząstka mnie jest trochę przypadku obcych ludzi, z którymi stykam się tylko w szkole czy w kościele, nie stanowi dla mnie problemu zachowanie zdrowego dystansu. Mogę cieszyć się ich szczęściem, a jednocześnie chronić swoje emocje. Tym razem jednak to nie przypadkowa kobieta w ciąży, której mogę zazdrościć z daleka. To moja najlepsza na swoich ślubach, znamy swoje najskrytsze sekrety. Wiem, że powie mi prawdę, kiedy zapytam jak prezentuje się w nowych jeansach. Kocham ją i dziecko, które nosi pod sercem. Będę przeżywać tę ciążę osobiście i z bliska, a to wymaga ode mnie pracy na swoimi uczuciami. W końcu co mogę zrobić? Żółknąć z zazdrości z powodu czegoś, czego nie mogę mieć?Będę ją wspierać!Mam szczęście, urodziłam dwóch zdrowych chłopców, którzy mówią do mnie „mamo” i każdego dnia myślę o tym, że są pary, które na próżno walczą z bezpłodnością. Zdaję sobie też sprawę, że rodzina to nie tylko więzy biologiczne. Widuje się tak często z moją przyjaciółką, że jej syn jest jakby moim trzecim dzieckiem. Bycie ciocią Meg dla jej kolejnego syna lub córki będzie dla mnie wielkim ją wspierać przez całe dziewięć miesięcy i upiekę tyle dyniowych ciast, na które ma taką ochotę, ile tylko zapragnie. Kiedy nie będzie mogła się już schylić, będę malować jej paznokcie u nóg i upierać się, że wygląda kwitnąco, nawet jeśli nie będzie to żeby jej ciąża była absolutnie bezproblemowa. I kiedy zobaczę, że nosi moje ciążowe sukienki, spróbuję poczuć się wdzięczna, że jest z nich dobry użytek zamiast rozmyślać nad tym, że to nie mój brzuszek je także:7 rzeczy, których młode mamy potrzebują od przyjaciół
Coraz więcej kobiet nie chce mieć dzieci. Okazuje się, że takie podejście może mieć wiele wspólnego z ilorazem inteligencji. Zobacz, co ustalili naukowcy. Decyzja o posiadaniu dzieci i wzięciu odpowiedzialności za małego człowieka nie należy do łatwych. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że wychowywanie milusińskich jest skomplikowane i pełne problemów. Dawniej standardem rodziny było posiadanie potomstwa. Dziś coraz więcej par od tego odchodzi. W dużej mierze to kobiety decydują się na to, żeby nie mieć dzieci. Okazuje się, że może to mieć wiele wspólnego z ich poziomem inteligencji. Najnowsze wyniki badań naukowców są także: Czy twój partner jest gotowy na dziecko? Możesz to sprawdzić przy pomocy tego testuKobiety, które nie chcą mieć dzieci, są inteligentne. Nowe wyniki badań zaskakująPortal przytoczył wyniki badań opublikowanych w książce “The Intelligence Paradox”. Jej autorem jest dr Satoshi Kanazawa, psycholog z London School of Economics, który postanowił sprawdzić, dlaczego kobiety nie chcą mieć dzieci. Uczony doszedł do zaskakujących wniosków. Jego zdaniem istnieje związek pomiędzy tym, że kobiety nie planują potomstwa a ich ilorazem inteligencji. Okazuje się, że inteligentne kobiety nie chcą mieć dzieci. Każde dodatkowe 15 punktów w badaniu IQ przekłada się na 25-procentowy spadek chęci posiadania pociech. Zdaniem psychologa może to mieć opłakane skutki dla całego społeczeństwa. Jeśli inteligentne kobiety będą miały mniej dzieci albo w ogóle nie będą się na nie decydować, potencjalną konsekwencją może być to, że średni poziom ogólnej inteligencji w społeczeństwie z czasem będzie się zmniejszał - napisał w opisie badania. Według innych badań coraz mniej kobiet decyduje się na potomstwo. Zobacz także: Czy można przyjść na wesele z dziećmi, jeśli nie są uwzględnione na zaproszeniu? Tiktokerka wyjaśniaCoraz więcej kobiet w Polsce nie chce mieć dzieciPortal przytoczył wyniki badania FAMWELL. Wynika z niego jasno, że z roku na rok coraz więcej Polek decyduje się na życie bez dzieci. Wśród kobiet urodzonych w latach 1945-1955 około 8% nie posiadało potomstwa. 10 lat później odsetek ten wynosił 15,5%. Stanowi to aż 3% polskiego społeczeństwa. Badanie FAMWELL miało miejsce ponad dekadę temu. Aktualne dane nie są znane, ponieważ Główny Urząd Statystyczny prowadzi wyłącznie rejestr dzietności. W czerwcu 2022 roku na ten temat wypowiedziała się jednak pełnomocnik rządu ds. polityki demograficznej, Barbara Socha. W Polsce jest dwa razy więcej bezdzietnych 40-letnich kobiet niż w Czechach czy Rumunii - cytuje jej słowa. Dodała też, że w 2020 roku zarejestrowano aż 24 tysiące mniej urodzeń, niż w roku poprzednim. A wy planujecie dzieci? Zobacz także: “Nie chcę mieć dzieci”, czyli przyczyny bezdzietności Źródło:
Na pytanie: „to kiedy kolejne”, bez wyrzutów sumienia i poczucia winy odpowiadają: „nigdy”. Asia Okuniewska, Kalina Możdżyńska, Demi Mae, Marta Kopacz, Aga Bilska i S. mówią, dlaczego po urodzeniu pierwszego dziecka nie decydują się na kolejne. Temat podsumowuje Magda Kostyszyn, czyli Chujowa Pani Domu. Najpierw są pytania: kiedy dziecko. A jak już się pojawi na świeci pierworodny(a), zaczynają się dociekania, kiedy kolejne. Albo nieproszone(!) rady, że rodzeństwo jest niezbędne do tego, by nie wychować egoisty. Zapewnienia, że jak jest więcej dzieci, to „same sobą się zajmują”. I ostrzeżenia, że na starość zostaniemy same i nikt nam nie poda przysłowiowej szklanki wody. Do moich rozmówczyń takie argumenty nie trafiają. Z pełną świadomością zdecydowały, że chcą być matkami jednego dziecka. Z różnych powodów. Ze względów zdrowotnych (choroby swojej albo dziecka), z powodu trudnego porodu czy jeszcze trudniejszych początków macierzyństwa, pełnych łez i poczucia bezradności. A także – i przyznają to szczerze, bez poczucia winy – ze względu na ich aktywne życie zawodowe, pasje czy po prostu chęć posiadania przestrzeni dla siebie, partnera i przede wszystkim dla dziecka, które już jest na świecie. Mają różne powody, ale łączy je jedno – nie czują się gorszymi albo niepełnymi mamami, bo mają „tylko” jedno dziecko. I nie chcą z tego powodu być oceniane czy odczuwać presji społecznej i kulturowej. Poznajcie ich punkty widzenia. Asia Okuniewska – mama małej Heleny, autorka popularnych podcastów: Tu Okuniewska i Ja i moje przyjaciółki idiotki, oraz idiotkowej książki Od początku wiedziałam, że chcę mieć tylko jedno dziecko. Mam starszą o 5 lat siostrę. Miałyśmy wspólny pokój, dzieliłyśmy 10 metrów kwadratowych i mimo wielu fajnych wspomnień, rodziło to między nami morze konfliktów. Każda z nas była na innym etapie rozwoju. Kiedy ja chciałam bawić się w szpital dla lalek, ona była w gimnazjum i żyła sprawami nastolatek, pierwszymi miłościami. Musiałyśmy „rywalizować” o przestrzeń. Posiadanie własnej przestrzeni, możliwość swobody w niej, prawo do decydowania o swoich rzeczach, a nawet o tym, jaki kolor będą miały ściany, czy jaki bałagan jest dla nas do zaakceptowania, a co sprawia, że czujemy się przytłoczeni, to coś, czego dorastając, nie miałam. Często się kłóciłyśmy, a rodzice pracujący na pełne etaty musieli się bardzo gimnastykować, żeby po powrocie do domu mieć siłę na rozwiązywanie naszych konfliktów. Czasem czułam, że nie mają już siły na poświęcenie nam fajnego czasu, bo trzeba ugotować obiad, zrobić zakupy, dopilnować lekcji. Mimo że fajnie wspominam to, że się sobie z siostrą zwierzałyśmy, że miałyśmy swoje sekrety i żarty, mam poczucie, że brakowało nam uwagi niepodzielnej rodziców, takiej 1:1. Nie chcę, by moje dziecko musiało rywalizować z kimś o uwagę, żeby coś mi w jego potrzebach umknęło. Wiem, że nie mam aż tak wielu emocjonalnych zasobów na to, żeby rozciągnąć dobę jeszcze bardziej i poza pracą, obowiązkami domowymi i budowaniem bliskości z partnerem i dzieckiem, dodać do tego jeszcze jednego malucha. Priorytetem rodzicielstwa jest moim zdaniem zbudowanie czułej, opartej na uwadze, szacunku i akceptacji relacji, a to wymaga nie tylko czasu i zaangażowania, ale też pracy nad sobą. Na facebookowych grupach dla mam rzadko spotyka się posty o tym, że rodzeństwo jest zgodne, fajnie się razem rozwija i wszystko jakoś się układa. Zazwyczaj czyta się o rywalizacji, zazdrości, dzieciach wyrażających złość z okazji pojawienia się rodzeństwa czy przechodzących bunt z tego powodu. Naczytałam się tego sporo i nie chcę mieć takich problemów. Uważam, że ludzie za mało otwarcie mówią o tym, jak wiele wysiłku wymaga stworzenie systemu rodzinnego, który uwzględnia potrzeby wszystkich domowników, i ile frustracji generuje rozczarowanie tym, że nasza wymarzona wizja bawiących się radośnie dzieci nie spełnia się. Nie zgadzam się na podejście, że „jedno się drugim zajmie”. Dzieci nie są od tego, żeby zajmować się swoim rodzeństwem. Dzieciństwo jest od bycia dzieckiem, a nie czyimś opiekunem. Nie trafiają do mnie argumenty, że jedynak nie będzie umiał się dzielić. Dzieci nabierają psychologicznie umiejętności dzielenia się, dopiero mając około 3-4 lata, a wtedy dziecko uczy się tego w przedszkolu. Nie rozumiem podejścia, że jedynak w obliczu choroby czy śmierci rodziców zostanie sam. Jeśli nauczymy go jak tworzyć i pielęgnować relacje z przyjaciółmi, uzyska od nich wsparcie w trudnych chwilach. Znam wiele trwałych przyjaźni, ale jeszcze więcej skłóconych na lata, nielubiących się braci i sióstr. Wolę pomóc dorastać jednemu dziecku, ale zrobić to najlepiej jak umiem, niż wypuścić z domu kilkoro dzieci z jakimiś deficytami. Po prostu nie umiałabym ogarnąć tylu żyć naraz. Podziwiam osoby, które to robią. Islandia, gdzie żyję, to w zasadzie same rodziny wielodzietne. Bardzo wspiera się tu rodziców, ale jednocześnie bez wywierania presji na posiadanie kilkorga dzieci. Popularne są rodziny patchworkowe, więc zawsze jest sporo kuzynostwa i przyszywanego rodzeństwa do zabawy. I tak też chciałabym wychować swoją córkę. W poszanowaniu tego, z kim chce się bawić i kogo wybierze za swoją „siostrę” czy „brata”, bo na mnie w tej kwestii liczyć nie może! Kalina Możdżyńska, mama Romka, projektantka graficzna Rodziłam naturalnie i choć nie mogę powiedzieć, że to była trauma, to nie chcę przechodzić tego drugi raz. Byłam zaopiekowana, miałam wsparcie położnej, partnera. Ale to 8 godzin było ciężkim fizycznym doświadczeniem. Pierwsze, co powiedziałam po porodzie, to „nigdy więcej”. Trudne były też pierwsze miesiące życia Romka. Choć mam mamę i partnera, którzy mi bardzo pomagają, to wpadłam w dół. Dopiero się z niego powoli wygrzebuję. Zobaczyłam, jak zmieniło się moje życie. I to jest dla mnie bolesne. Tęsknię za „tamtym” życiem. Lubię spokój, celebrowanie chwil. A dziś nie mam na to przestrzeni. Przyznaję otwarcie, bez wstydu czy poczucia winy, że nie radzę sobie, nie ogarniam. Robię nie to, co chcę, a to, co trzeba, a i tak jestem w wiecznym niedoczasie. Nieraz odczuwam kompleksy na tym tle i porównuję się z mamami, które sprawiają wrażenie bardziej ogarniętych. Tym bardziej nie chcę sobie podnosić poprzeczki. Czuję, że z dwójką dzieci byłoby jeszcze trudniej. Nie wyobrażam sobie tego. Raczej wolałabym zacząć ogarniać to, co mam teraz. Nie czuję potrzeby kolejnego dziecka. W ogóle długo zastanawiałam się nad pierwszym. Świat już jest przeludniony, a będzie gorzej. Jestem mamą krótko, wiem, że kobiety po 2-3 latach od urodzenia pierwszego dziecka zmieniają zdanie. To pewnie jeszcze przede mną, dlatego powtarzam partnerowi, żeby pamiętał, że nie chcę, gdyby mi się coś zmieniło. Bo pamięć wypiera to, co bolesne. Także ze względu na wiek (zaraz mam 40. urodziny) nie chcę przechodzić porodu ponownie. Kto mi poda przysłowiową szklankę wody na starość? To nie powód, by rodzić drugie dziecko. Od tego, które już jest, nie mogę tego wymagać. Może ono będzie na drugim końcu świata? To jest coś, co muszę sama sobie zorganizować, a nie oczekiwać od dziecka. Jeśli już coś do mnie przemawia, to raczej to, że fajnie mieć rodzeństwo. Wierzę w ważność rodziny, jestem z nią bardzo związana, mam świetne relacje z bratem. To co innego niż przyjaźń. Ale to za mało, by mnie przekonać. Nie widzę przestrzeni na zmianę zdania. Furtka jest zamknięta. Jestem pewna. Demi Mae, mama Kajetana, autorka bloga mieszka w Islandii Od początku obawiałam się porodu. Choruję na serce, jestem po dwóch operacjach. Ciążę znosiłam stosunkowo dobrze, ale musiałam podlegać częstej kontroli szpitalnej ze względu na sercowe dolegliwości. Dlatego zdziwiłam się, gdy lekarz kardiolog uznał, że mogę rodzić naturalnie. Nie pozostało mi nic innego, jak mu zaufać. Niestety, nie obyło się bez komplikacji. Ostatecznie i tak miałam cesarkę. Poród był wywoływany. Skurcze po paru godzinach od wzięcia tabletki. Ból niemiłosierny. Po ponad dwudziestu godzinach byłam wykończona i przerażona. W końcu przewieziono mnie na salę operacyjną. Łożysko przestawało pracować. To był ostatni moment na urodzenie dziecka. Znieczulenie, które mi zaaplikowano, okazało się za słabe. Poczułam skalpel. Ledwie udało mi się powiedzieć o tym lekarzowi. Dostałam narkozę. Na świat przyszedł Kajtek. Miałam być wybudzana po paru godzinach, ale nie minęła jedna, a otworzyłam oczy. Leżałam sama, bez męża. Nie wiedziała nawet, jak zakończył się poród. Ból w okolicach brzucha był tak ogromny, że lekarze sprawdzali, czy nie mam krwotoku wewnętrznego. Minęły tygodnie, zanim zaczęłam normalnie funkcjonować i samodzielnie opiekować się dzieckiem. Stan po porodzie był dla mnie trudny i bolesny. Nigdy więcej nie chcę ponownie tego doświadczać. Boję się. Znaczną część dnia przeznaczam na pielęgnowanie pasji, rozwój osobisty i pracę. Mam to szczęście, że pracuję „na swoim”, mogę się dostosowywać do Kajetana i jego potrzeb. Ale nie zawsze jest łatwo. Raz jest rutyna, raz nie. Uczę się grać na skrzypcach, szlifuję trudny język islandzki, przygotowuję się do kolejnych studiów. Nagrywam płytę, piszę teksty. Piszę też przewodnik geoturystyczny o Islandii, prowadzę bloga, robię fotografie, nagrywam vlogi na dwa kanały. W związku z chorobą serca muszę też dbać o kondycję fizyczną, mam czasochłonne treningi, spotkania z fizjoterapeutą. To wszystko pochłania ogromną ilość czasu i energii, a w tym wszystkim chcę mieć swobodę bycia mamą. Mamą, której dziecku nie brakuje. Przy kolejnym dziecku musiałabym zrezygnować z wielu rzeczy, które dają mi poczucie spełnienia. Rola mamy jest najpiękniejszą, jaką mam, ale nie jedyną, w której lubię być. Kajetan jest coraz bardziej samodzielny. Wracamy z mężem do rzeczy, które robiliśmy przed pojawieniem się synka na świecie. Ostatnio pojechaliśmy w trójkę pod namiot. Rozbiliśmy się u podnóża islandzkich gór i lodowca. Nie musieliśmy przejmować się porami karmienia, spania, czy przewijaniem. Mamy z Kajetankiem tak poukładane życie, że jesteśmy szczęśliwi, spełnieni, niczego nam nie brakuje. Może nieco czasu dla samych siebie. Na upartego to do zrobienia, ale o wyjściu na randkę możemy pomarzyć. Chyba, że przyleci do nas babcia z Polski. Aga Bilska, mama Edka, fotografka Zastanawiałam się, czy w ogóle chcę mieć dziecko. Długo nie czułam instynktu macierzyńskiego. Najważniejsza była dla mnie relacja z partnerem. Życie we dwójkę było dobrem i jakością samą w sobie. Z czasem doszły coraz bardziej świadome, dojrzałe poglądy. Uważność na ekologię i problemy, z jakimi zmaga się współczesna cywilizacja. Silne przekonanie, że ludzi na świecie jest po prostu za dużo. Kończą się zasoby, dostęp do czystego powietrza i wody. Coraz gorszej jakości jedzenie. Problemy z migracjami politycznymi i klimatycznymi. Serio, tak niewiele osób się nad tym zastanawia. Decyzja o dziecku była świadoma i przyszła naturalnie. Byliśmy ze sobą 15 lat. To był kolejny etap wspólnego życia. Ciąża nie była łatwa. Mam chorobę Leśniowskiego-Crohna, co wiązało się z podwyższonym ryzykiem, dodatkowymi badaniami i zagrożeniami. Mieliśmy szczęście. Wszystko poszło dobrze. Kiedy Edek przyszedł na świat, byłam na haju. Czułam, że mogłabym urodzić jeszcze czwórkę dzieci pod rząd. Ale to uczucie trwało chwilę i było szybko studzone racjonalnymi argumentami. Również ekonomicznymi. Dostrzegłam, że dopiero kiedy zostałam mamą, w oczach niektórych ludzi, zwłaszcza starszych, „nabrałam wartości”. Byli nawet tacy, którzy dopiero wtedy w ogóle mnie zauważyli. Strasznie mnie to zdenerwowało. Marta Kopacz, mama Franka, autorka bloga Są dziewczyny, które od małego bawiły się w dom, woziły lalki w wózkach. Ja nigdy nie przepadałam za dziećmi. Nie interesowało mnie macierzyństwo. Na pewnym etapie życia poczułam „to”, zapragnęłam zostać mamą. Jednak już będąc w ciąży, wiedziałam, że na jednym dziecku się skończy. Podczas USG najbardziej interesowało mnie, czy tam bije jedno serduszko. Nie wstydzę się tego. Nie byłabym szczęśliwa, gdyby były dwa. To nie jest moje życiowe powołanie. Nie czuję się z tego powodu gorszą mamą. Wręcz przeciwnie! Mam więcej czasu, energii dla syna. Chcę poświęcić się mu w 100 procentach. Poznałam smak macierzyństwa, skanalizowałam moją miłość. Doświadczyłam jednak oceniania. Odbierano mi prawo do czucia się zmęczoną, sfrustrowaną. „Masz jedno dziecko i jeszcze babcia ci pomaga, co ty wiesz o życiu”. Gdybym miała więcej dzieci, zobaczyłabym, czym jest życie. W dupie mi się poprzewracało, skoro przy jednym dziecku czuję się zmęczona. Jestem leniwa, egoistyczna, wygodnicka. Nie czułam smutku. Raczej złość. Szybko nauczyłam się ucinać temat. Jasno stawiać granice. Mój wybór i nikomu nic do niego. To odbiera broń, kończy dyskusję. Niektórych się nie zmieni. Ale jeśli wyczuwam przestrzeń do rozmowy, próbuję prostować mity. Jedynak nie musi być egoistą, wszystko zależy od wychowania. Mając trójkę dzieci, możemy wychować trzech egoistów. Samotność, brak socjalizacji? Jestem jedynaczką i nigdy nie czułam się samotna. Całymi dniami bawiłam się na podwórku z bandą dzieciaków. Mój mąż, też jedynak, podobnie. Ani jemu, ani mnie nie doskwierał brak rodzeństwa. Wychowałam się w wielopokoleniowym domu, pełnym ludzi. Miałam ich raczej przesyt niż niedobór. Wizja noworodka w domu przeraża mnie. Nie chciałabym tego drugi raz przechodzić. I nie boję się tego, że nie dałabym rady. Ale nie miałabym z tego takiej radości, jak za pierwszym razem. Zatopiłam się w macierzyństwie na full etat i pewnie zrobiłabym to za drugim razem. Ale wtedy nie dałabym pierwszemu dziecku, tyle, ile mogłam dać. Nie pomogłabym mu w jego problemach na takim poziomie jak teraz. Wychwytuję problemy wcześniej niż rodzice, którzy mają więcej dzieci. A przecież moje dziecko jest zdrowe. Mam znajomych, którzy wychowują dzieci przewlekle chore. I choć są najlepszymi rodzicami na świecie, starają się, to ich uwaga koncentruje się przede wszystkim na chorym dziecku. Pozostałe są nieco odsunięte. Co by było gdybym to ja była w takiej sytuacji? Nie chcę myśleć. Dziś jestem świadoma też swoich potrzeb. To nie jest lenistwo czy wygodnictwo. Nie widzę nic złego w tym, że kobieta chce mieć czas i przestrzeń dla siebie. Chrońmy się przed słowną agresją innych. To wprowadza mętlik w głowie. Słuchajmy swojej intuicji i serca. S., mama, medyk, zdecydowała się odpowiedzieć anonimowo. Czy można pragnąć kolejnego dziecka, a jednocześnie świadomie podjąć decyzję, by jednak go nie mieć? Nigdy nie myślałam, że stanę przed takim wyborem. Ale kolejnego dziecka mieć nie będę. Jestem medykiem. Pracowałam na pediatrycznym bloku operacyjnym. Robiliśmy operacje onkologiczne. Po ciężkich zabiegach wracałam do domu i cieszyłam się, że moje dziecko jest zdrowe. Jednak to cierpienie prześladowało mnie w pracy. Po nocach śniły mi się koszmary, że moje dziecko będzie miało nowotwór i będzie musiało przechodzić te wszystkie skomplikowane i nieprzyjemne procedury. Do końca życia będę pamiętać dziecko, które przechodziło kolejny zabieg usunięcia tkanki guza. Pamiętam blizny na klatce piersiowej, ślady poprzednich operacji. I nigdy nie zapomnę krzyku rozpaczy tego dziecka. Po wybudzeniu z operacji płakało, błagało o śmierć. Pamiętam też mój poród. Radość, nie tylko moją, ale pozostałych mam na sali. Zapamiętałam drobną blondynkę, uśmiechniętą i szczęśliwą, że urodziła zdrowe, piękne dziecko. Utrzymywałyśmy kontakt przez jakiś czas. Po paru miesiącach okazało się, że jej dziecko nie rozwija się prawidłowo. Zdiagnozowano niedorozwój fizyczny i psychiczny. Dziecko nigdy nie będzie samodzielne. Wymaga rehabilitacji i całodobowej opieki do końca życia. Pamiętam jak z ulgą pomyślałam: dobrze, że u nas wszystko w porządku. A potem ja zaczęłam chodzić z dzieckiem po lekarzach. Wykluczano kolejne choroby: alergie, niedoczynność tarczycy, celiakię, niedobory odżywiania, niedoczynności przysadki… Hospitalizacje, badania, pomiary…. Słyszałam: „Daj spokój, nie męcz dziecka, rozwija się prawidłowo. A że niskie? Odstaje od grupy wzrostem? Ma czas, nadgoni”. Moja dociekliwość „opłaciła się”. Pojawiło się podejrzenie choroby genetycznej. Zdiagnozowano guz układu nerwowego. W tylnym dole czaszki urosło coś o średnicy 3 cm. Nie wiadomo co. Biopsja niediagnostyczna i dalsza niepewność. Decyzje pozostawiono nam, rodzicom. Czekać i obserwować czy usunąć. Żadna opcja nie była dobra. Dziś, gdy opowiadam o tym, dlaczego nie będę mieć więcej dzieci, mija pierwsza doba po zabiegu usunięcia guza. Zostaje czekanie. Czy będą deficyty neurologiczne? Czy będzie potrzebna rehabilitacja? Czy dziecko wróci do normalnego funkcjonowania? Czy podjęłam z mężem słuszną decyzję? Nie wiem. Jak się czuję? Nie wiem. Czy wezmę zwolnienie? Nie wiem. Czy planuję urlop w tym roku? Nie wiem. Czy można mi pomóc? Nie wiem. Od momentu diagnozy moje życie zmieniło się w jedno wielkie „nie wiem”. Ale wiem jedno. Nie będę w stanie podjąć ryzyka i narazić kolejnego życia na ból i cierpienie związane z chorobą. Nie będę mieć kolejnego dziecka. Coś dla Ciebie Magda Kostyszyn, mama Niny, autorka fanpage’a Chujowa Pani Domu i książki „Też tak mam!” W naszym społeczeństwie jest niewyobrażalna presja na posiadanie potomstwa. Każda heteronormatywna para, która jest po ślubie lub wchodzi w wiek, który sugerowałby ustatkowanie się, jest oceniana. Przez znajomych, sąsiadów, rodzinę. Jeśli nie mają dzieci, to coś z nimi nie tak. Albo nie mogą, albo jakieś z nich dziwaki, egoiści i karierowicze. Nie jest jednak tak, że presja kończy się, kiedy już się na dziecko zdecydujesz. Wtedy świat daje ci maksymalnie dwa lata na wzięcie głębszego oddechu, po czym powraca z serią pytań: kiedy kolejne? Chcielibyście mieć teraz dziewczynkę/chłopczyka? Dziecko musi mieć rodzeństwo, nie bądźcie egoistyczni, pomyślcie o jego przyszłości… Drodzy rodzice, pytania: kiedy następne dziecko są równie nie na miejscu, jak pytania o ciążę. Nie musicie na nie odpowiadać. A jeśli już chcecie, na pytanie: „TO KIEDY DRUGIE?” odpowiadajcie z uśmiechem na ustach: „NIGDY”. Bez tłumaczenia się. I bez wyrzutów sumienia, że nie spełniacie czyichś oczekiwań. Mamy jedynaków, jesteście tu? Dajcie znać, jak Wy patrzycie na ten temat. Coś dla Ciebie Coś dla Ciebie
Odchowałam dziecko i chcę trochę pożyć, drugiego nie będzie - mówią niektóre mamy. - Dziecko powinno mieć rodzeństwo, zrobisz mu krzywdę jeśli pozostanie jedynakiem - przekonują cię znajome matki i kobiety w rodzinie. Dlaczego wiele z nas nie chce powtórnie zostać mamą? Oto ich powody. Masz dosyć ograniczenia wolności, rezygnacji ze swoich potrzeb, ciągłych wydatków - najpierw na pieluchy, potem nianie, przedszkola i korepetycje z matematyki. - Odchowałam jedno i nie chcę mieć drugiego dziecka - oznajmiasz bliskim, ale oni nadal usiłują przekonać cię do zmiany decyzji. - Nie mogę już słuchać koleżanek, które uważają, że dziecko musi mieć rodzeństwo, bo inaczej będzie samo i nieszczęśliwe - żali się akei5 na łamach forum eMama. - Oczywiście wypowiadają się tylko osoby, które rodzeństwo mają i nie wiedzą nic o życiu jedynaka. Ja sama jestem jedynaczką i nigdy mi rodzeństwa mi nie brakowało. Zresztą posiadanie rodzeństwa wcale nie gwarantuje, że będzie się miało na przyszłość bliską osobę. Niejednokrotnie znajomi i przyjaciele są nam bliżsi i można na nich bardziej liczyć niż na brata czy siostrę - przekonuje forumowiczka. Bezmyślność i egoizm? 28-letnia Kasia z Warszawy ma trzyletniego synka Mateusza i też uważa, że zdecydowanie się na drugie lub trzecie dziecko, nie mając odpowiedniej sytuacji finansowej jest bezmyślnością i Popatrz na takie dzieci. Nigdy nie wyjeżdżają na fajne wakacje czy ferie zimowe, nie mają zapewnionych modnych rzeczy, za którymi szaleją rówieśnicy. Znam takie rodziny, które ledwo wiążą koniec z końcem, ale "drugie dziecko być musi". A przecież dziecko nie chce czuć się gorsze, zwłaszcza w szkole i chce żeby było go stać na wakacje, wyjazd czy naukę języków obcych. To bzdura, że materialne sprawy się nie liczą - tłumaczy. - Mam koleżankę, która żyje na trzydziestu kilku metrach z dwójką dzieci, teraz planuje kolejne. Kasia podobnie jak akai5 uważa, że to skrajna bezmyślność, gdy pomimo braku pieniędzy i borykania się z codziennością, uporczywe się rozmnażasz. - Potem w szkole tacy rodzice nie mają 15 zł na ćwiczenie lub 40 zł na książkę. To jest zapewnienie dziecku normalnego poziomu życia? Z jednym dzieckiem mogliby to zapewnić - uważa akei5. Rodzeństwo to przereklamowana sprawa Zdaniem 35-letniej Natalii, mamy czteroletniej Leny, stereotyp, że dziecko powinno mieć rodzeństwo, bo jedynak będzie egoistą, także należy włożyć między bajki. Wszystko zależy od wychowania. - Sama jestem jedynaczką i tylko dlatego, że rodzice kupili mi mieszkanie- nie mam kredytu na 30 lat i mogę w spokoju wychowywać córeczkę nie tyrając od rana do nocy. Gdybym miała rodzeństwo, byłoby to niemożliwe - podkreśla. Natalia mieszka na supernowoczesnym osiedlu, ma dobry samochód i pięknie urządzone duże mieszkanie. - Trzeba myśleć głową. Mówienie o tym, że dziecko później samo zostanie, jest przesadą i histeryzowaniem. Moi rodzice mają rodzeństwo, ale i tak nie mogą na nie liczyć. Największą podporą są przyjaciele - powtarza Natalia za akei5. Wiem, że chcę jedno dziecko i fajne życie Nie chcę więcej dzieci z czystego egoizmu - nie kryje 30-letnia Magda, mama pięcioletniego Szymona. - Chcę wyjechać dwa razy do roku do ciepłych krajów, zimą na narty, pokazać mojemu dziecku świat. A nie żyć od pierwszego do pierwszego tylko po to, aby dziecko miało rodzeństwo. Jedynak zapewnia komfortowe życie, łatwiej go ze sobą zabrać, nie toczy bójek z rodzeństwem, nie rywalizuje o uczucia rodziców. Zdaniem Magdy jedno dziecko nawet lepiej się rozwija, bo od dzieciństwa ma dużo uwagi i wsparcia ze strony rodziców i dziadków. - Teraz mam ciekawe i wygodne życie. Zabieramy małego na weekendy do Barcelony czy Paryża, jeździmy na nartach w Dolomitach i korzystamy z życia jednocześnie realizując się jako rodzice. Taki styl życia mi odpowiada - podkreśla. Nie radzę sobie z macierzyństwem 29-letnia Monika, mama ośmiomiesięcznej Karolinki podkreśla, że macierzyństwo ją zaskoczyło i zniewoliło. - To było oczekiwane dziecko, ale miałam bardzo długi i trudny poród. Czułam się jakby przejechał po mnie czołg. Potem wykończyła mnie ciągła dyspozycyjność dziecku i uwięzienie w domu, bo mąż ma absorbującą pracę i późno wraca do domu, poza tym często wyjeżdża. Wszystko to źle wpłynęło na moją równowagę psychiczną. Pół roku trwała moja depresja poporodowa, dopiero niedawno stanęłam na nogi dzięki wsparciu leków. Nie chcę mieć kolejnego dziecka. Nawet siłą mnie nie zaciągną na salę porodową - zapowiada. Jestem za stara na kolejne dziecko Mama dwuletniego Dominika, 38-letnia Dagmara, uważa, że jest za stara na drugie dziecko. - Synka urodziłam gdy skończyłam już 35 lat i cieszę się, że jest zdrowy. Ale nie chcę ryzykować drugiego malucha w tak późnym wieku, bo nie czuję się na siłach by znosić kolejne obawy i niepokoje związane z późną ciążą: czy będzie zdrowe czy nie? Jestem też zmęczona fizycznie opieką nad żywym dwulatkiem i nie wyobrażam sobie urodzenia kolejnego dziecka, które wymaga na początku uwagi i oddania 24 godziny na dobę. To już nie dla mnie - zwierza się Dagmara.
Te gwiazdy nie chcą mieć dzieci. Wyjaśniły dlaczego 22 wrz 21 20:00 Coraz więcej gwiazd show-biznesu otwarcie mówi o tym, że nie chce mieć dzieci. Ostatnio stanowczo niechęci do macierzyństwa wypowiedziały się Ewa Chodakowska i Maria Peszek, czym wywołały duże poruszenie w sieci. Wcześniej o świadomej bezdzietności mówiły publicznie inne, znane panie. Przypominamy, jak tłumaczyły swoją decyzję. 11 Zobacz galerię Andras Szilagyi / MW Media "Myślę, że to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, tym bardziej patrząc na coraz bardziej skomplikowaną sytuację na świecie, kondycję naszej planety i Polski jako ojczyzny. To była i jest decyzja przemyślana i słuszna, podjęta wspólnie z Edkiem, co nie znaczy, że prosta i nieobarczona smutkiem. Na pewno wiąże się z odmówieniem sobie nieprawdopodobnego doświadczenia. Ale patrząc na to, co zrobiliśmy z planetą, zastanawiam się, czy nie jest arogancją sprowadzanie następnych mieszkańców do świata, który zdewastowaliśmy?" - takimi słowami Maria Peszek wyjaśniła w wywiadzie dla Onetu, dlaczego nigdy nie zdecydowała się na dziecko ze swoim życiowym partnerem. Coraz więcej osób publicznych otwarcie mówi o tym, że nie chce mieć dzieci. Powodów mają wiele, chętnie wyjawiają je w wywiadach. Za każdym razem ich wyznania są szeroko komentowane i wywołują poruszenie wśród internautów - jedni rozumieją i szanują decyzję gwiazd, drudzy starają się narzucić im "jedyną słuszną drogę życia". Zebraliśmy wypowiedzi gwiazd, które świadomie są bezdzietne i otwarcie opowiadają o tym dziennikarzom. Wyjaśniają, dlaczego zdecydowały się na nieposiadanie dzieci. Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Te gwiazdy nie chcą mieć dzieci 1/11 Doda nie chce mieć dzieci Piotr Andrzejczak / MW Media Dorota Rabczewska-Stępień od lat powtarza, że nie czuje instynktu macierzyńskiego. "Nie chcę mieć dzieci. I uważam, że każda kobieta ma prawo do takiej decyzji. To nie tak, że nie lubię dzieci, po prostu nie czuję, że spełnię się jako matka. Nie mam instynktu macierzyńskiego i się tego nie wstydzę. Dla jednych macierzyństwo to życiowy cel, dla innych nie. Obie postawy są fantastyczne, żadna decyzja nie jest gorsza ani lepsza" - wyjaśniła w wywiadzie dla "Wprost" w 2019 r. 2/11 Widget Moneteasy 3/11 Ewa Chodakowska nie chce mieć dzieci Paweł Wrzecion / MW Media Ewa Chodakowska ostatnio jednoznacznie podkreśliła, że nie planuje mieć dzieci. Wcześniej była wiele razy pytana, dlaczego z mężem nie zdecydowała się na powiększenie rodziny. "Ja i mąż podjęliśmy taką decyzję lata temu, jeszcze przed ślubem. Wiedzieliśmy od początku, że nie planujemy powiększania naszej rodziny, natomiast bałam się o tym mówić. I pytanie, dlaczego właśnie się bałam? To jest przejmujące, że bałam się linczu, wykluczenia, hejtu" - wyznała Plotkowi. 4/11 Anna Cieślak nie ma dzieci Andras Szilagyi / MW Media Anna Cieślak w jednym z ostatnich wywiadów została zapytana o to, dlaczego nie ma dzieci. "Nie sztuką jest siedzieć i myśleć. Sztuką jest żyć i nie bać się życia. Skoro życie doprowadziło mnie tu i teraz, a ja śpię spokojnie z tego powodu, to znaczy, że jestem na właściwym torze. (...) Wiesz, ile ja mam dzieci, które kocham i którymi się opiekuję? Ja nie czuję się niespełnioną kobietą. To niesamowite, co powiedziała mi kiedyś moja mama: »Aniu, nie wszyscy muszą mieć dzieci«. Czy to jest złe, że mówi ci coś takiego twoja matka, która sama wychowała dwie córki? (...) Wymaga to na pewno sporo odwagi z jej strony, żeby coś takiego powiedzieć swojej córce. Kiedy wszyscy cię cisną i mówią: »Powinnaś mieć dzieci i założyć rodzinę, już najwyższy czas«, moja mama mówi: »A byliście na jej przedstawieniach? Ona za każdym razem rodzi nowe dziecko«" - wyjaśniła aktorka w obszernej rozmowie z serwisem 5/11 Blanka Lipińska nie chce mieć dzieci Jarosław Antoniak / MW Media Autorka erotycznej sagi "365 dni" także nie planuje macierzyństwa, o czym otwarcie mówi w wywiadach. "Nie chcę mieć dzieci. Mnie jest dobrze, tak jak jest. Poza tym trzeba mieć jeszcze dawcę, a tu... wciąż nic. Z kim? Z nikim. (...) Dlaczego ja mam sprowadzać kogoś na ten świat z czystego egoizmu, tylko i włącznie z założeniem, że ja czegoś od niego chcę? To jest egoizm potworny" - stwierdziła w rozmowie z Pomponikiem. 6/11 Agnieszka Woźniak-Starak nie chce mieć dzieci Piotr Andrzejczak / MW Media Agnieszka Woźniak-Starak nie ma dzieci, o czym otwarcie opowiada w mediach. "Nigdy specjalnie nie ukrywałam, że nie jestem jedną z tych dziewczyn, które jakoś mocno marzą o dzieciach. Mam takie koleżanki, które zawsze wiedziały, że tego chcą. Ich instynkt macierzyński był ogromnie rozwinięty. Ja tak nie mam" - wyjaśniła kiedyś w wywiadzie dla "Vivy!". Kilka dni temu zareagowała na mocny wpis Aleksandry Kwaśniewskiej o świadomej bezdzietności. "Nie mam dzieci i jest mi z tym dobrze, czy komuś się to podoba, czy nie" - napisała pod instagramowym zdjęciem koleżanki. 7/11 Karolina Pilarczyk nie chce mieć dzieci Kurnikowski / AKPA "Królowa polskiego driftu" także nie planuje mieć dzieci, o czym otwarcie opowiedziała w wywiadzie dla Plejady. - Ja dzieci co prawda lubię i one również, mam wrażenie, do mnie lgną. Ale absolutnie nie planuję posiadać swoich. Przede wszystkim z uwagi na to, z jaką wiąże się odpowiedzialnością ich wychowanie. Ale także z powodu mojej profesji (...), gdyż, byłoby to dosyć ryzykowne. Uważam, że jeżeli ma się dziecko, to trzeba skupić się na nim, a nie być nieustannie w podroży po świecie i zawodowo co weekend jeździć 160 km/h samochodem i to bokiem. (...) Zdecydowanie czuję większy zew do realizowania swojej pasji niż powołania bycia mamą - zapewniła. 8/11 Jennifer Aniston nie ma dzieci promocja / MW Media Jennifer Aniston wielokrotnie była pytana, dlaczego nie zdecydowała się na powiększenie rodziny. "Dlaczego niektórzy uważają nas za gorsze, bo nie urodziłyśmy dzieci? Ja spełniam się w macierzyństwie, troszcząc się o przyjaciół, ich dzieci i ich psy" – tak gwiazda "Przyjaciół" odparła pytanie o dzieci w jednym z wywiadów. 9/11 Hanna Bakuła nie ma dzieci Jarosław Antoniak / MW Media Malarka otwarcie mówi, że nigdy nie czuła instynktu macierzyńskiego. Zapytana o powody braku dzieci, wyjaśniła w wywiadzie dla Plejady, że taką decyzję podjęła już w czasach szkolnych. - Byłam wtedy z moim pierwszym chłopakiem i chciałam się z nim pobrać. Nie znałam jeszcze nikogo, kto miałby dzieci, więc wydawało mi się, że to będzie fajne, gdy pierwsza w szkole wyjdę za mąż i urodzę. (...) [Plan nie wypalił, bo] powiedziałam narzeczonemu, że jednak rezygnuję z planów małżeńsko-prokreacyjnych, a on o mało nie zacałował mnie na śmierć, dziękując mi za to, że ja pierwsza to powiedziałam - powiedziała. Wyjaśniła też, dlaczego - jej zdaniem - macierzyństwo jest przereklamowane. - No bo jest! (śmiech) Potwierdzi to każda znękana matka. Te kobiety nie mogą wyjść z domu, bo kochają dzieci i boją się je zostawić z kimś obcym. Życie całej rodziny jest podporządkowane pod jakiegoś niemowlaka. Ale proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie mam nic do dzieci, tylko do sposobu ich eksponowania i przejmowania się nimi - dodała. 10/11 Olga Lipińska nie ma dzieci Andreas Szilagy / MW Media Aktorka nigdy nie doczekała się dzieci. To była jej świadoma decyzja, co podkreśla w wywiadach. "Wiedziałam, że dziecko odciągnie mnie od pracy. Wszystko, co robiłam, starałam wykonywać się jak najlepiej, ale wiem, że dziecka nie wychowałabym najlepiej. Nie chciałam też, aby ktoś obcy mi je wychowywał" – wyjaśniła w gazecie "Świat&Ludzie". 11/11 Maria Peszek nie chce mieć dzieci Paweł Wrzecion / MW Media Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie! Data utworzenia: 22 września 2021 20:00 To również Cię zainteresuje
nie chcę mieć więcej dzieci